środa, 15 lipca 2015

Jak zostałaś zapłodniona, czyli pytania najczęściej zadawane matce bliźniąt

Koleżanka podesłała mi na Facebooku tekst, którego treść jest mi tak bliska, że aż nie mogłam się tym z Wami nie podzielić. Otóż pewna kobieta, matka dwujajowych bliźniaczek, wpadła na pomysł, by do wózka dzieci przymocować kartki z odpowiedziami na pytania, które najczęściej słyszy podczas spacerów ze swoimi pociechami.

Nie mam słów, by wyrazić, jak dobrze rozumiem tę kobietę. I jak pełna podziwu jestem dla jej pomysłu. Większość odpowiedzi ze zdjęcia dotyczy pytań, które słyszę dosłownie codziennie. Amerykanie dość chętnie zagadują nieznajome osoby, a taka trochę mniej typowa matka, obładowana kilkorgiem dzieci, to zapewne sympatyczny i łatwy cel.

Nie zrozumcie mnie źle. Zainteresowanie, jakie przejawiają w stosunku do mnie i moich dzieci obcy ludzie, to najczęściej bardzo miła sprawa. Z bliźniakami nie zawsze jest łatwo, zwłaszcza na początku. Bywa frustrująco i przypadkowy kontakt z życzliwą osobą potrafi podnieść na duchu i przypomnieć o jaśniejszych stronach całej sytuacji. Ale są sytuacje, w których nie ma się już ochoty słyszeć tych samych pytań po raz enty. Zwłaszcza, kiedy jesteś zaczepiana już któryś raz w ciągu godziny. Poza tym pytający też są różni: w zdecydowanej większości (jakieś 95%) to miłe osoby, ale zdarzają się takie, które zadają swoje pytania w nieco inkwizytorski sposób.

Na podstawie listy ze zdjęcia i swoich doświadczeń zrobiłam własną listę najczęściej słyszanych pytań i odpowiedzi, których udzielam, lub których co prawda nie wypowiadam, ale czasem mnie korci.

Czy to twoje dzieci?
-Tak, moje. Cała trójka (bo moje bliźniaczki mają jeszcze starszą o 3 lata siostrę). Nie mam hobby polegającego na pożyczaniu cudzych dzieci, by w ich towarzystwie robić zakupy.

Czy to bliźnięta?
-Tak. Nie wydaje mi się, by dwójka dzieci w tym samym wieku będących rodzeństwem mogła NIE być bliźniętami.
(Niestety, zapewnienie nie zawsze wystarcza. Kilka razy usłyszałam, że to co mówię jest absolutnie niemożliwe, ponieważ moje bliźniaczki wyglądają zupełnie inaczej: mają różne rysy twarzy,kolor włosów i oczu. Co z tego, że sama wiesz, co nosiłaś - ludzie często wiedzą lepiej.)

Czy to dziewczynki/chłopcy/chłopiec i dziewczynka?
-Dziewczynki. Tak, wiem, wyglądają różnie. Jedna jest podobna do mnie, druga do mojego męża. Tak, to bliźnięta dwujajowe. Tak, jest to możliwe: dwujajowość bliźniąt nie wymusza różnicy płci. Tak, rozumiem, bliźniaki pani siostry to chłopiec i dziewczynka, ale to nie znaczy, że to jedyny scenariusz (tutaj małe wyjaśnienie: kiedyś pewna pani wmawiała mi, że dwujajowość i ta sama płeć bliźniąt się wykluczają i że ona wie to na pewno, bo jej siostra też ma bliźniaki).

Czy one zostały poczęte naturalnie?
(Wierzcie bądź nie, to jest częste pytanie. Nie mam nic przeciwko temu, by zadawały mi je osoby, które znam osobiście, ale słysząc je na ulicy od ludzi kompletnie obcych, czuję się dziwnie...)
- Tak, kompletnie naturalnie. Przypadek. Bywa.

Czy bliźniaki są częste w twojej rodzinie?
- Nie. W każdym razie nie w prostej linii, tak by tendencję do ciąż bliźniaczych można było tłumaczyć genetyczną skłonnością. Tak, to jest możliwe. Tak, to była duża niespodzianka.
(A może powinnam mówić, że nie wiem, bo jestem sierotą? Tylko że wszyscy ci zadający pytania nie znają się nawzajem, więc pewnie musiałabym powtarzać to samo kłamstwo kilka razy dziennie, skutek zatem byłby żaden)

Czy rodziłaś naturalnie?
- Nie. A pani? (Ale czasem, jeśli ktoś jest sympatyczny i zanosi się na dłuższą pogawędkę opowiadam, jak to było u mnie.)

To pewnie masz pełne ręce roboty?
- No jasne, że mam. Ale nie ma tragedii, trzeba ustalić kilka działających dla wszystkich zasad i się tego trzymać.
(A może przyszłaby pani do mnie i ugotowała mi obiad, pozmywała i wyniosła śmieci?)

Czy ty w ogóle masz kiedy spać?!
- Mam. Wszystkie moje dzieci to śpiochy. Na szczęście. (Ale nie chciałabym być na miejscu kobiety, która słyszy to pytanie po trzech latach nieprzespanych nocy).

Jak to zrobiłaś, że po urodzeniu bliźniąt jesteś taka szczupła?
- No, ten... za bliźniakami trzeba dużo biegać i w ogóle.
(Ale mam ponad -10 na oczach plus poważny astygmatyzm i bez okularów jestem jak kret wieczorową porą, chcecie się zamienić?)

_____________
Dla odmiany, Polacy, których mijam na ulicy, zdają się być kompletnie niezainteresowani moimi dziećmi. Łapię się na tym, że czasem brakuje mi tego zaczepiania i schematycznych rozmów z przypadkowymi ludźmi.

Tak źle i tak niedobrze.

_____________
http://www.huffingtonpost.com/

4 komentarze:

  1. cho do Irlandii, tu kraj blizniakow, widziano wszystkie konfiguracje a zagadywac cie beda z komplementami a nie pytaniami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W moim przypadku, w przeszłości, często komentarz plus pytania "śliczne dzieci, skąd je masz?" lub wprost "skąd adoptowane?" (w Dolinie Krzemowej to sie jeszcze nie zdażyło) bo maz Japońskiego pochodzenia. A gdy odpowiadałam, ze rak, moje, to co poniektórzy czuli potrzebę dodać, ze w ogóle do mnie nie podobne, albo niedowierzali... Jedna babka tak nalegała, ze mi dzieciaka przestraszyła. Gdy odpowiedziałam, ze dziecko "moje", ona na to, "no wiem, ze Twoje, ale skąd ja wzięłaś?" Gdy odpowiedziałam, ze ja urodziłam (było dużo ludzi wokół, bo to była kasjerka, inaczej by, odpowiedziała bardziej "obrazowo") dalej nie uwierzyła. Musiałam Annice tłumaczyć, ze naprawdę mam ja z "brzuszka".

    OdpowiedzUsuń
  3. Niektórym ludziom poczucie taktu zdecydowanie zaczyna szwankować gdy chodzi o cudze dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fama rodzinna głosi, że moja babcia zapytana przez moją mamę w swoim dziecięctwie - skąd się biorą dzieci - odpowiedziała z lekkim roztargnieniem: "a nie wiem, mnie przy tym nie było"...

    Pozdrowienia od Zyzia the Wrednego ;)

    OdpowiedzUsuń