poniedziałek, 12 kwietnia 2010

O żałobie, sklepach i Stadionie Narodowym

Oczywiście trudno jest mieć pretensje o wprowadzenie żałoby narodowej, nawet jeśli wiąże się to z odwołaniem różnych imprez zapowiadanych na ten tydzień. Niezależnie od politycznych sympatii prawda wygląda tak, że zginęły osoby pełniące najwyższe funkcje w państwie. Nawet w kraju nie szafującym (jak to się dzieje u nas), instytucją żałoby narodowej, zostałaby ona w takiej sytuacji ogłoszona. 


Niektórych przejawów żałoby nie potrafię jednak zrozumieć. Na przykład zamknięcia sklepów. Czy w dniu żałoby narodowej nie wypada robić zakupów? Trochę marudzę, bo sama nie odczuwałam szczególnej potrzeby kupowania czegokolwiek, a nawet gdybym odczuwała, to akurat sklepik na moim osiedlu był czynny. W fakcie kupowania dóbr materialnych w dniu po tak wielkiej tragedii nie widzę jednak niczego złego. Poza tym sieci supermarketów były zamknięte, za to większość restauracji w Warszawie działała na całego. Przy niektórych ustawiały się kolejki ludzi czekających na wolny stolik. Zapewne wracali z trasy konduktu z trumną Lecha Kaczyńskiego.


Próba zjedzenia czegoś w centrum miasta w okolicach godziny 17 udała się przy którymś z kolei podejściu. W restauracji, w której gdy wchodziłam były dwa wolne stoliki, szybko ustawiła się kolejka głodnych klientów. Niektórzy nie byli zbyt szczęśliwi - no bo jak to, stać muszą, a kelner z jakiegoś tajemniczego powodu nie ma na zbyciu krzeseł, na których mogliby usiąść...

Pomyślałam przez chwilę, że jakiś poszukiwacz spiskowych teorii zapewne powiedziałby, że sklepy zamknięto po to, by spędzić więcej ludzi pod Pałac Prezydencki. Tylko że ci ludzie przychodziliby i tak - w tej chwili jest ich tam mnóstwo. Tak czy siak, niektóre sieci sklepów mogły by się nieco bardziej postarać. Żałobna kreacja sieci Real "z przyjemnością" przy całej świadomości ogromu tragedii wygląda groteskowo. 

Groteską trącą też jak dla mnie niektóre pomysły, które zrodziły się na fali sobotnich wydarzeń. Zdaniem niektórych, Stadion Narodowy powinien otrzymać imię Lecha Kaczyńskiego. Z całym szacunkiem, ale czy nie lepiej by było zachować pamięć o prezydencie tam, gdzie jej miejsce: na kartach historii, w muzeum i świadomości, zamiast przystępować do seryjnego nazywania jego imieniem różnych mało z jego osobą związanych obiektów? 

Szkoda, że ten który to wymyślił nie poszedł dzisiaj na zakupy. Może miałby czymś innym zajęte myśli i nie wpadłby na ten genialny pomysł.

3 komentarze:

  1. Wiesz, wydaje mi się z tym zamknięciem sklepów to głównie chodzi o to, żeby ludzie mieli okazję do refleksji i nie byli zmuszeni do pracowania właśnie. Żeby nic ich nie powstrzymywało przed wyjściem pod pałac albo przed zwyczajną refleksją nad całą sytuacją.

    Wg mnie nie chodzi o to, żeby nie kupować, ale żeby nie musieć pracować.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Dawid: mnie jakoś nie przekonuje ta idea. Możliwe, że o to chodziło, ale jak dla mnie to lekko naciągane. Poza tym setki knajp, których przecież nikt nie zamknął, też zatrudniają ludzi. Mają też całkiem sporo klientów, którzy bawiąc się raczej nie osiągają mistrzostwa w dziedzinie refleksji. Nie potępiam, po prostu dla mnie to bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja doceniam ten gest. Handlowcy rzadko rezygnują z zysku, więc jeśli w tych nadzwyczajnych okolicznościach zdecydowali się to zrobić, chwała im za to. I zgadzam się z Dawidem - ludzie, którzy pracują w sklepach, też mają prawo do żałoby.

    OdpowiedzUsuń