sobota, 24 kwietnia 2010

O "Brudnym dotyku" Moniki Mularczyk




Ninę, główną bohaterkę "Brudnego dotyku" Moniki Mularczyk, poznajemy najpierw jako kilkuletnią dziewczynkę, przerażoną śmiercią matki. Kolejne rozdziały to skoki czasowe, ukazujące obrazki z coraz doroślejszego życia bohaterki. Właściwa akcja książki ukazuje Ninę jako dwudziestokilkuletnią, piękną kobietę sukcesu, właścicielkę prężnie działającej agencji reklamowej, która ma własne mieszkanie i nowoczesny samochód.

Po tym, jak zostaje sierotą, Nina trafia do rodziny zastępczej. Do surowego traktowania przez "matkę" dochodzi problem molestowania seksualnego ze strony opiekuna. Dziewczynka jest zupełnie bezsilna: poddaje się losowi, uciekając kiedy to tylko możliwe w świat wyobraźni. Kolejny rozdział jej życia - pobyt w domu dziecka, w którym o wszystkim decyduje lubujący się w niepełnoletnich ciałach Pan Dyrektor, tylko to pogłębia. Wyobraźnia bohaterki to niebezpieczna przestrzeń: pozwala jakoś znieść codzienny los, ale jednocześnie oddala od realnego życia, zamykając Ninę w klatce imaginacji.

Jako dorosła kobieta, Nina zdaje się żyć w świecie rzeczywistym. Ale jej wersja życia jest jakby ograniczona: nie ma w niej miejsca dla mężczyzny. W momencie gdy na jej drodze stają przedstawiciele płci przeciwnej, dziewczyna wpada w pułapkę zastawioną przez przeszłość. W jej świadomości ścierają się ze sobą naturalna potrzeba uczucia i strach wywołany doświadczeniem przeszłości. Okazuje się, że Nina, tak dojrzała w kwestiach zawodowych, nie potrafi dokonywać życiowych wyborów. Czy się tego nauczy? Odpowiedź na to pytanie przynosi lektura powieści.
Książka jest napisana bardzo przyjemnym językiem. Mało wyszukany, ale poprawny sposób prowadzenia narracji zachęca na każdej stronie do przeczytania kolejnej. Intryga jest ciekawie prowadzona. Wydarzenia współczesne głównej akcji książki przeplatane są z obrazami z przeszłości. Czytelnik poznaje pełnię dramatu Niny tak naprawdę w trakcie czytania, w miarę poznawania jej "obecnego" życia. Przeszłość dopełnia tu teraźniejszość.

Świat przedstawiony "Brudnego dotyku" dzieli się jak gdyby na dwie strefy: "brudną", związaną z dramatycznym dzieciństwem bohaterki, pełną brutalności, krzywdy, bólu i biedy, oraz "luksusową", czyli współczesną. Dwudziestokilkuletnia Nina to szefowa jednej z pierwszych w Polsce agencji reklamowych. Jeździ względnie nowoczesnym samochodem (co prawda nie poznajemy jego marki, wiemy jednak, że wyposażony jest w klimatyzację), spłaca kredyt na mieszkanie. Nosi fajne ciuchy, może sobie pozwolić na względnie luksusowy urlop. Mężczyźni, którzy o nią zabiegają, to także ludzie z "lepszego" świata - Wiktor jest hodowcą koni, Adam zaś pochodzi z wpływowej rodziny polityków. I tu właśnie pojawia się zgrzyt. Nina jako kobieta sukcesu zawodowego może się wydawać wiarygodna, jednak rozmach jej kariery zdaje się kłócić z młodym wiekiem. Jeśli zestawimy to z faktem, że bohaterka wychowywała się w domu dziecka, otrzymujemy współczesną wersję bajki o Kopciuszku.

O ile życiorys Niny może budzić skojarzenia z niezbyt wysokich lotów telenowelą, o tyle obraz jej dramatu jest przedstawiony niezwykle sugestywnie. Autorka nie opisuje szczegółowo scen gwałtu, ale tragedię bohaterki ukazuje bardzo przekonująco. Uwagi o tym, że ciało dziewczynki nosi ślady przypalenia papierosami, albo że bohaterka siedziała zamknięta w sobie, kiwając się w przód i w tył nie potrzebują komentarza. Rozpatrywana pod tym kątem książka naprawdę porusza.

Podczas lektury "Brudnego dotyku" czytelnik ma problem polegający na tym, że wierzy w dramat bohaterki, powątpiewa natomiast w realność jej współczesnego życia. Choć wszystko ma tu swoje uzasadnienie (sukces Niny zapoczątkowała wygrana w konkursie na projekt biznesowy), zawodowe losy dziewczyny trącą telenowelą rodem z TVN. Na pytanie, czy psuje to odbiór powieści, nie mogę jednak udzielić odpowiedzi twierdzącej. W końcu za takim światem tęsknimy: pięknym, luksusowym, pełnym zadbanych kobiet i eleganckich mężczyzn.

Powieść powstała m.in. na podstawie raportu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, ukazującego dramatyczny los wychowanków polskich domów dziecka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz