wtorek, 13 kwietnia 2010

Kaczyńscy na Wawelu?

Muszę przyznać, że od kilku dni czuję się trochę jak podczas nieustającej lektury książki z gatunku political fiction. Gdy czytam o Lechu i Marii Kaczyńskich jako ofiarach katastrofy lotniczej, przypominają mi się różne czytane w życiu powieści przedstawiające alternatywną wersję historii (była nawet taka książka, zdaje się, że New Romantic Michała Zygmunta, w której polityk stylizowany na Lecha Kaczyńskiego ginie w zamachu - który z kolei jest stylizowany na śmierć Kennedy'ego). Idea, by zmarłego tragicznie prezydenta pochować na Wawelu wpisuje mi się w ten schemat wprost idealnie.

Dzisiejszy pomysł (po godzinie 18 ma się okazać, gdzie w końcu odbędzie się pogrzeb) wprawił mnie w lekkie osłupienie. Sądząc z wymiaru społecznego zainteresowania tematem, nie tylko mnie. Blip dosłownie oszalał, a grupa zrzeszająca przeciwników niedzielnego pochówku na Wawelu w momencie gdy piszę te słowa liczy przeszło tysiąc członków (grupa zwolenników tego pomysłu liczy w tej chwili 9 członków - przynajmniej ta, którą ja znalazłam). Pomijając kwestię politycznych sympatii i antypatii, powstaje pytanie: jakie są argumenty przeciwko temu, by Kaczyńscy spoczęli na Wawelu? I jakie są za?

Wawel jako miejsce pochówku kojarzy się raczej z wielkimi postaciami polskiej historii. Spoczęcie Kaczyńskiego w tym towarzystwie może się wydawać mało uzasadnione: zmarły prezydent był niewątpliwie człowiekiem o silnych, bardzo patriotycznych poglądach, ale czynów, które będą wspominane przez stulecia, z pewnością nie dokonał. Mało tego - za życia nie był szczególnie lubiany. W dodatku był od zawsze związany z Warszawą. Zebrawszy to wszystko razem muszę stwierdzić, że jakkolwiek za oczywistą uważam potrzebę pochowania go w miejscu wyjątkowym, należnym randze urzędu prezydenta, to pomysł z Wawelem wydaje mi się zupełnie od czapy. Nie rozumiem również do końca, czemu miałoby to służyć - miastem Kaczyńskiego jest Warszawa. 

Oczywiście pochówek na Wawelu to wyraz szacunku i nobilitacji. Pytanie tylko, czy pamięć po Lechu Kaczyńskim czegoś takiego rzeczywiście potrzebuje. Tragedia w Smoleńsku naprawdę wzruszyła Polaków - niezależnie od wyznawanej opcji politycznej. Kontrowersyjny pomysł odnośnie pogrzebu oczywiście prowokacją w tych warunkach być nie może, ale pełni rolę kija w dość łagodnie nastawionym od kilku dni mrowisku. Świat zaczął się tym razem dzielić na tych, których zdaniem prezydent powinien spocząć na Wawelu i tych, których to denerwuje.

Jeśli wybór padnie rzeczywiście na Kraków, nie podetnę sobie żył i nie będę płakać. Taką decyzję trudno mi będzie natomiast zrozumieć. Nie widzę przekonującego argumentu "za". Jedną z dość często padających dziś opinii jest ta, że Lech Kaczyński był polskim prezydentem, który zginął podczas pełnienia narodowej misji i jest to oczywiście prawdą. Ale czy argumentem?

Proszę, nie popadajmy tylko w paranoję pod tytułem "prezydent musi leżeć na Wawelu". Prezydentem był również Wojciech Jaruzelski, a jego jakoś nie chciałabym tam widzieć. Dzisiejsza atmosfera wokół sprawy wydaje mi się czymś w rodzaju zabawy w kotka i myszkę. Bo może będzie Wawel, a może nie będzie? Ogłosimy o 14. Ogłosimy o 18...

Chciałoby się powiedzieć "ciszej nad tą trumną". I mieć nadzieję, że z całej tej sprawy zapamiętamy coś innego niż kłótnię o miejsce pochówku.

3 komentarze:

  1. Sam nie ująłbym tego lepiej. Zastanawiam kogo z osób żeyjących w XXI wieku widziałbym pochowanego na Wawelu, ale nie przychodzi mi nikt do głowy. No ewentualnie JP2...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wawel to Pomnik Narodowy i niech taki pozostanie. Z całym szacunkiem do zmarłego Prezydenta, co On zrobił dla Polski takiego wyjątkowego, że ma spocząć obok Marszałka??

    OdpowiedzUsuń
  3. Okazuje się, że Kaczyńskiemu numer wycięli - będzie leżeć u Piłsudskiego w przedsionku.

    To co, wieczne antyszambrowanie racz Mu dać, Panie?

    OdpowiedzUsuń