Jedną z najbardziej przykuwających uwagę atrakcji Nowego Jorku jest niewątpliwie most Brookliński. Olbrzymia konstrukcja wisząca, to jeden z największych takich obiektów na świecie. Od ponad 100 lat łączy Manhattan z Brooklinem i sam w sobie stanowi ciekawostkę architektoniczną i turystyczną. Oczywiście przemierza go również wielu nowojorczyków, pragnących np. przedostać się na drugą stronę East River na rowerze.
Wędrówka mostem Brooklińskim oznacza spacer w tłumie. Ludzi jest tutaj mnóstwo. Co chwila przystaję, bądź wymijam parę czy grupę turystów robiących sobie zdjęcia. Od czasu do czasu mijam sprzedawców chłodnych napojów: w upalne, sierpniowe popołudnie perspektywa przejścia mostu liczącego niemal dwa kilometry długości rzeczywiście może budzić pragnienie. Setki butelek wypełniające ustawione na moście kosze na śmieci świadczą o tym, że interes ma powodzenie.
Z powodu długości, ale też tłumu zwiedzających, przechadzka mostem może zająć ponad pół godziny. Nie ma jednak mowy o znudzeniu: widoki, które roztaczają się z góry, są naprawdę zachwycające. Dodatkowy klimat stwarzają utrzymane w starym stylu latarnie. Po bokach co jakiś czas ustawione są ławeczki, na których można usiąść i odpocząć. Do tego dochodzi ciągłe wrażenie życia i pędu, wzmagane przez ruch pieszy i samochodowy (droga dla samochodów usytuowana jest poniżej kładki dla pieszych. Widok pędzących przez most aut na tle architektury Nowego Jorku jest sam w sobie wart zobaczenia).
Duże wrażenie robi widok Manhattanu z brooklińskiego końca mostu. Wieżowce układające się w charakterystyczną panoramę zapierają dech w piersiach. Zobaczymy stąd również Statuę Wolności. To miejsce, którego podczas pobytu w Nowym Jorku nie można pominąć. Nawet jeśli ktoś - tak jak ja - cierpi na paniczny lęk wysokości. Najlepiej przemierzyć most pieszo, napawając się niezapomnianą atmosferą.
Agatko kochasz podróźe - ja też i troszkę ale w pozytywnym znaczeniu zazdroszczę Ci tych miejsc bo wiem, że w pewne miejsca nigdy nie dojadę:-) no chyba że palcem po mapie lub czytając Twój blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawam serdecznie i zapraszam czasem do moich, może mniej ciekawych "pięknych chwil".
:**