Staram się nie zabierać głosu w kwestii toczącej się kampanii prezydenckiej. Choć prawem głosu cieszę się już dość długo, mam wrażenie, że do tej pory żadnymi wyborami nie byłam aż tak zniesmaczona. Dlatego siłą woli staram się wyprzeć temat z obszaru moich zainteresowań i zajmować się zupełnie innymi sprawami (przynajmniej do 4 lipca).
Dziś podczas niewinnego klikania na Facebooku znalazłam pewną aplikację, której istnienia nie potrafię przemilczeć. Przeciągnij Grzesia to nowa gra, co prawda dość prosta w obsłudze, za to w znakomity sposób obrazująca przebieg kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich. Chodzi oczywiście o przeciągnięcie na swoją stronę kandydata SLD, Grzegorza Napieralskiego. Całość jest banalna: gracz wybiera, w którego z kandydatów chce się wcielić. Kolejny krok polega na aktywnym klikaniu w odpowiednią strzałkę na klawiaturze, tak by mimo usiłowań kontrkandydata, przeciągnąć Napieralskiego na swoją stronę mocy.
Wygrana jest łatwa do osiągnięcia, a w nagrodę użytkownik Facebooka może powiadomić swoich znajomych, że jest zwolennikiem BK/JK i przeciągnął kandydata SLD na swoją stronę mocy.
Prosta, prześmiewcza, banalna pod każdym względem gra to miły akcent końca tej kampanii. której żaden chyba element nie odrzucił mnie tak, jak rozpaczliwe zabieganie o głosy zwolenników Napieralskiego. I to przez kandydatów tych partii politycznych, które na SLD patrzyły zawsze wilkiem. Ameryki nie odkrywam, temat jest poruszany w mediach od wielu dni. Spór o Grzesia wolę jednak w postaci zaproponowanej przez Facebooka niż w tej, którą proponują kandydaci. Miłej gry. Dosłownie i w przenośni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz