Jakiś czas temu dowiedziałam się, że zdaniem urzędników z Brukseli turystyka jest niezbywalnym prawem człowieka (link). Jakkolwiek w mojej głowie pomysł dopłat do wczasów zagranicznych dla osób, które nie mogą sobie na nie pozwolić nijak się nie mieści, to samo zdanie o turystyce brzmi całkiem sensownie.
Ostatni weekend spędziłam w Krakowie. Z racji tego, że musiałam pracować, o towarzyskim weekendzie w którymś z pubów na Kazimierzu nie mogło być mowy. Zresztą, w sobotę wieczorem zaczęło tak lać, że szczerze współczułam panu, który dostarczył mi i Poli pizzę. W niedzielę lało już porządnie, a wyprawa do sklepu po zwykłe, codzienne zakupy, poskutkowała przemoczeniem absolutnie każdej części garderoby, którą na sobie miałam. Media zaczynały przebąkiwać o podnoszącym się poziomie wód, a ja co jakiś czas sprawdzałam, że połączenie kolejowe Kraków-Warszawa na pewno działa. Działało.
Na wydarzenia z południa Polski patrzę z bezpiecznej, warszawskiej perspektywy. W pracy obejrzałam przynajmniej kilkadziesiąt zdjęć przedstawiających Wisłę w Krakowie. Widok Mostu Dębnickiego, którym jeszcze dwa lata temu jeździłam każdego dnia do pracy, był (i jest nadal) naprawdę zatrważający. Opisy znajomych z Krakowa na serwisach społecznościowych dotyczą kałuż, zalanych pomieszczeń i tym podobnych spraw. Moja małopolska twierdza jest na szczęście bezpieczna, a ja sama, jak wiadomo skłonna do histerii i czarnowidztwa, drżę na myśl o tym, że moje wielkie plany spędzenia kolejnego spokojnego, uroczego weekendu w Krakowie mogą spełznąć na niczym.
Wygląda na to, że walka o niezbywalne prawa człowieka bywa sprawą trudną. Siły natury od jakiegoś czasu skutecznie próbują to prawo ograniczać: najpierw nad Europą zawisła chmura pyłu wydobywającego się z wulkanu, którego nazwy nijak nie potrafię zapamiętać (w związku z czym nazywam go "Ejakulacją"), na pewien czas zamykając ruch lotniczy, potem spadł deszcz, który odcina drogi i mosty. Może czas pomyśleć o porządnych kaloszach, worku na kiju i ruszyć w świat pieszo? Moja mama zawsze mówiła, że mam skłonności do włóczęgostwa. A co to za włóczęgostwo w pociągu czy samolocie?
Wczoraj czytałam, że szara, deszczowa wiosna w Europie jest poniekąd wynikiem tej chmury wulkanicznej...
OdpowiedzUsuńA co kaloszy to są bardzo modne i kolorowe:) W Zurychu widziałam niesamowite :P