środa, 24 czerwca 2015

Upiór z lustra, czyli opowieść o dzieciństwie

Pamiętam go bardzo dobrze, choć nie powtórzył się od ponad ćwierćwiecza.

Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Fragment jakiejś czytanej mi na głos przez rodziców książki raczej odpada - w najlepszym razie byłam wtedy na etapie "Poczytaj mi, mamo". To nie mogła być też scena z filmu, którego nie powinnam oglądać, z tej prostej przyczyny, że wtedy, kiedy to się zaczęło, nie mieliśmy jeszcze telewizora. Podsłuchana rozmowa dorosłych? Usłyszana gdzieś opowieść, przeinaczona i wyolbrzymiona przez wyobraźnię dziecka? Już prędzej.

To mogło dotyczyć każdego snu, w zasadzie na dowolny temat: radosny, smutny, wesoły, straszny. Po prostu w pewnym momencie sennego marzenia wchodziłam do pokoju z lustrem. To nie był za każdym razem ten sam pokój: jego wygląd i umeblowanie zmieniało się w zależności od snu. Mogło to być znane mi pomieszczenie z własnego mieszkania, albo z mieszkania dziadków lub ciotki. Albo coś nieznanego, na przykład wtedy, gdy śniłam o odwiedzinach u koleżanki, u której nigdy na jawie nie byłam. Zawsze jednak było lustro.

Momentem snu, w którym wiedziałam już, że za chwilę będę umierać z przerażenia, była chwila, w której mój wzrok padał na znalezione gdzieś w moim zasięgu szare piórko. Zwykle leżało na podłodze, albo na jakimś sprzęcie, na tyle nisko, że jako mała dziewczynka (w snach zawsze byłam sobą) mogłam go dosięgnąć. Po kilkakrotnym wyśnieniu tej sceny wiedziałam już, że nie chcę go brać do rąk. Wiedziałam też, że i tak to zrobię. Jak gdyby pchała mnie do tego jakaś zewnętrzna siła, niezależna od mojej woli.

To, co działo się później, również znałam na pamięć. Kiedy piórko znalazło się pomiędzy moimi dziecięcymi paluszkami, podnosiłam wzrok na wiszące na ścianie przede mną lustro. Zawsze tam było. W zależności od snu mogło być owalne, oprawione w bogato zdobioną, złotą ramę, albo zupełnie proste, kwadratowe, brudne i zakurzone. W momencie, gdy patrzyłam na swoje odbicie, uginały się pode mną kolana (coś kazało mi je uginać), a kiedy już klęczałam, w lustrze widziałam siebie z białymi włosami, starą, pomarszczoną i wychudzoną, bardziej przypominającą upiora, niż typową starszą panią, nie mówiąc już o kilkuletnim dziecku.

Nie chciałam patrzeć na siebie-upiora. Chciałam odwrócić wzrok, ale nie mogłam. Coś, jakaś zewnętrzna siła paraliżowała wszystkie moje ruchy. Byłam skazana na to, by wpatrywać się w potworną twarz, bojąc się coraz bardziej.

I wtedy się budziłam. Przerażona.

Jak już pisałam, nie wiem, skąd wziął się ten sen. Nie umiem go przypisać do żadnego poprzedzającego go wydarzenia. Oczywiście nawet jeśli takie było, mam prawo go nie pamiętać, byłam wtedy mała. Na jawie bardzo lubiłam się bawić piórami. Większość z nich znajdowałam na cmentarzu, na który regularnie chodziłam z babcią. Może to miało jakiś wpływ? Ale nie pamiętam, żebym bała się cmentarza, nie leżał na nim wtedy nikt, kogo bym znała. W moim życiu śmierć pojawiła się dopiero gdy miałam już kilkanaście lat.

Nie był to też jedyny z moich powtarzających się snów, ale tylko ten był straszny. Najgorsze było to, że jego treść miałam tak wdrukowaną w pamięć, że za każdym razem, gdy we śnie znajdowałam szare piórko, wiedziałam, co za chwilę nastąpi. I nie mogłam nic z tym zrobić. Budziłam się dopiero wtedy, gdy już napatrzyłam się na swoje upiorne odbicie w lustrze.

Mogło być też tak, że ten sen śnił mi się tylko raz, a uzasadniony strach w połączeniu z dziecięcą wyobraźnią zrobił z tego wspomnienie powtarzające się.

A może miałam zbyt sielankowe dzieciństwo i musiała być w nim jakaś równowaga? Jakbym podświadomie przeczuwała, że świat ma też swoją złą, przerażającą stronę?

Na swój sposób ciągle pamiętam o tamtym śnie. W ciągu swojego życia wielokrotnie opowiadałam go różnym osobom. Z jakiegoś powodu myślałam o nim ostatnio podczas lektury Miss Peregrine's Home for Peculiar Children (polski tytuł to "Osobliwy dom pani Peregrine", autor: Ransom Riggs). Tak naprawdę książki i mojego dziecięcego koszmaru nic nie łączy - może poza faktem, że książka to taki dziecięcy horror*.

No a skoro już o nim myślałam, a moje sny są ostatnio na topie, to pomyślałam, że Wam o nim opowiem.

__________
* Ale dorosłym też się ją dobrze czyta. Oczywiście, jak to zwykle bywa, nie wszystkim (jestem świeżo po lekturze iluś tam negatywnych recenzji na Goodreads). Jest spora szansa, że któregoś dnia napiszę na ten temat coś więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz