piątek, 14 września 2012

Niebo w gębie, czyli notka o mojej nowej szczoteczce II

Nowa szczoteczka do zębów pojawiła się w moim życiu niespodziewanie.

Elektryczna szczoteczka, której używałam w Szwajcarii, płynie sobie przez bezkres Oceanu Atlantyckiego wraz ze stertą książek, ubrań i naczyń kuchennych. Co prawda nie da się jej używać w Stanach, ale postanowiliśmy ją zabrać ze sobą do Polski i tam zostawić.

Tymczasem tutaj używaliśmy zwykłych szczoteczek, nabytych od razu podczas pierwszej wizyty w sklepie tuż po przyjechaniu z lotniska. Oczywiście popełniłabym duży błąd, gdybym założyła, że tak już zostanie. Mój otwarty na technologię mąż czuwał.

Kilka dni temu Dawid napisał do mnie z pracy, że Amazon wysłał mu reklamę oferującą zniżkę na produkty związane z myciem zębów. Wiedząc, co to oznacza, westchnęłam w duchu. No cóż, najwyraźniej miał nas czekać kolejny zakup. Ponieważ jednak sama wolę elektryczne szczoteczki od zwykłych, postanowiłam nie oponować. Kilka godzin później siedzieliśmy na kanapie z kieliszkami czerwonego wina w dłoniach. Światła były przygaszone, na stole paliła się świeczka roztaczająca wokół zapach cynamonu.
- Wiesz - szepnął Dawid - zamówiłem dziś szczoteczki do zębów.
- Domyśliłam się - przyznałam.
Zapadła chwila milczenia. Po chwili mąż podjął wątek:
- Ale wiesz, one będą nieco  inne od tych, których używaliśmy do tej pory.
- To znaczy?
- No, będą elektryczne, ale i tak trzeba będzie szorować zęby. Szczoteczką będzie miała takie drgania, ale nie będzie się obracała. No i będzie mieć taki normalny kształt, nie okrągły.
- To chyba dobrze - rzekłam powoli, przypomianając sobie jedną z ostatnich rozmów z higienistką, do której chodziłam raz na pół roku czyścić zęby. Higienistka z jakiegoś powodu zdecydowanie polecała elektryczne szczoteczki o "normalnym" kształcie.
- A wiesz, opinie są podzielone - Dawid uśmiechnął się łobuzersko. - Czytałem rewiewy na Amazonie i niektórzy są oburzeni, że mimo tego, iż szczoteczka jest elektryczna, muszą sami szorować sobie zęby. Inni znów są zachwyceni. Są też tacy, którzy narzekają, że taka szczoteczka trochę podrażnia dziąsła, ale z kolei inni piszą, że to właśnie dobrze...
- No cóż- westchnęłam. - Zobaczymy.

Od 2 dni mamy nowe szczoteczki. Wczoraj odważyłam się użyć swojej po raz pierwszy. Wrażenia? Tak jakby mi prąd przechodził przez dłoń. Plus dźwięk jak w tym narzędziu dentystycznym do rozbijania kamienia nazębnego przy pomocy ultradźwięków. Szczoteczka po włączeniu się nie obraca, za to wprawiana jest w ledwo zauważalne drgania. I kłuje.

Reakcja Dawida jest zdecydowana. Po pierwszym umyciu zębów przy pomocy nowego nabytku podszedł do mnie i powiedział:
- Niebo w gębie. Powinnaś tak nazwać swoją nową notkę na blogu.

4 komentarze:

  1. Tristan, jesteś kolejną osobą, która o to pyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z opisu wygląda na szczoteczkę, którą sobie kupiłam w kwietnie w Krakowie, przed wyjazdem na Ukrainę. Tak, wtedy, kiedy się spotkaliśmy :)
    Szkoda, że jesteście teraz aż tak daleko :(

    OdpowiedzUsuń
  3. @Kerri: ta odległość to największa wada całej przygody :(

    OdpowiedzUsuń