poniedziałek, 19 października 2015

Pokój z Rzymem, czyli gra słowna z wystrojem wnętrz w tle

- Muszę kiedyś wpaść do ciebie do pracy - powiedziałam do męża. 

Był spokojny, październikowy wieczór. Mąż patrzył w ekran komputera i za pomocą kolejnych kliknięć myszki posuwał się dalej w świecie komputerowej gry. Ja siedziałam obok, z czytnikiem na kolanach. Oddawaliśmy się swoim zajęciom, co jakiś czas zamieniając kilka zdań i sięgając po kieliszki z czerwonym winem.

- Co ty na to? - Nie otrzymawszy odpowiedzi na propozycję odwiedzin domagałam się reakcji. - Może bym przyjechała któregoś dnia? Zdaje się, że wspominałeś coś o tym, że masz teraz biurko w innym miejscu.

- Mhm - potwierdził mąż. - Mam teraz pokój z Rzymem.

Nie zdziwiło mnie to za bardzo. U mojego męża w pracy widziałam już tak różne rzeczy, że byłabym w stanie uwierzyć nawet w salę konferencyjną z myszką Mickey na ścianie. Pokój z Rzymem - czyli jak to sobie wyobrażałam, pomieszczenie stylizowane na starożytny Rzym, jak najbardziej mieścił się w zakresie jakim dysponowała moja wyobraźnia. Może mają np. takie ciężkie, fioletowe kotary w oknach, myślałam. Albo jakieś kolumny. Popiersia sławnych postaci, na przykład w formie przycisków do papieru. Wieńce laurowe, togi… Eee, nie - tu już ponosiła mnie fantazja. Zresztą nie byłam wcale pewna, czy miałabym ochotę oglądać kilkudziesięciu geeków w togach. Nawet w miejscu pracy.

No nic, kontynuowałam swe rozmyślania, trzeba będzie tam wpaść któregoś dnia i zobaczyć. Wezmę dziewczynki, spodoba im się. Najlepiej chyba będzie zaplanować to na któreś późne popołudnie, jak już zwolni się trochę miejsc parkingowych. Mimo kilku lat codziennego siedzenia za kółkiem parking pod miejscem pracy mojego małżonka wciąż napawa mnie niechęcią. No, ale miejsce pracy stylizowane na starożytny Rzym to jednak coś, co pewnie warto zobaczyć, więc…

- To co, kiedy możemy przyjechać? - zapytałam. - I na czym właściwie polega ten pokój z Rzymem? 

Spojrzałam na ekran komputera i na widok mapy świata zaproponowanej przez Civilization V nagle zrozumiałam. 

- O matko - po raz kolejny tego wieczoru zwróciłam się do mojego milczącego małżonka. - Ja myślałam, że ty o wystroju pokoju, w którym pracujesz…

Mąż spojrzał na mnie jakoś dziwnie. I w końcu przemówił:

- Nie. Ja mam pokój z Rzymem w grze. Pokój z Rzymem.

- No już kumam - pokiwałam głową. - Peace with Rome. Nie room with Rome.



Polski język trudna język.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz