czwartek, 25 lutego 2010

"Drewniany różaniec" Natalii Rolleczek

Drewniany różaniec Natalii Rolleczek kupiłam w Galerii Krakowskiej tuż przed wyjazdem do Warszawy. Szukałam czegoś nadającego się na podróż. O wyborze zadecydowała notka: "Książka zatwierdzona przez Ministerstwo Oświaty jako pożądana w bibliotekach licealnych pismem OC-459-53 z dnia 23 września 1953". Musiałam to mieć.

Drewniany różaniec to powieść autobiograficzna, ukazująca życie w sierocińcu lat 30. XX wieku, prowadzonym przez siostry felicjanki. Ponura opowieść pełna goryczy i obrazów surowych obyczajów placówki daleka jest od wizji wychowania w duchu religii i miłości do bliźniego. 

Wychowanki sierocińca to bardzo często sieroty, które nie mogły liczyć na przygarnięcie przez ubogich krewnych. Główna bohaterka i zarazem narratorka powieści jest w porównaniu z koleżankami w sytuacji bardzo komfortowej: posiada rodzinę, z którą ma kontakt, a czas jej pobytu w zakładzie to "tylko" dwa lata. Na co dzień jednak jej życie nie wygląda lepiej niż los pozostałych dziewcząt: tak samo jak one musi zrywać się przed świtem, a poza nauką posiada liczne obowiązki, znacznie przekraczające możliwości do fizycznej pracy kilkunastoletniej dziewczynki. Musi zmagać się z panującym wszędzie wokół brudem (w placówce praktycznie nierealne było zachowanie podstawowych zasad higieny) i głodem (drobny handel w zamian za pajdę chleba czy cudem zdobyte jabłko był w sierocińcu czymś powszednim, a kradzież posiłków należała do codzienności). W takich warunkach trudno mówić nawet o rzetelnej nauce - wychowanki sierocińca docierają do szkoły wycieńczone, jak gdyby w przerwie pomiędzy kolejnymi wycieńczającymi obowiązkami.

Relacje dziewcząt z mieszkającymi w zakładzie zakonnicami dalekie są od poprawnych. Felicjanki są znienawidzone przez wychowanki, których codzienna egzystencja sprowadza się często do tego, by przechytrzyć opiekunki, uzyskując w ten sposób drobne korzyści. W książce mamy np. historię wymyślonego powołania. Dość szczegółowo opisany jest bunt dziewcząt, który zakończył się rękoczynami. Tytułowy "drewniany różaniec" występuje w powieści jako narzędzie chłosty - jakże odległa symbolika od tej, z którą różaniec zazwyczaj jest kojarzony.

Świat powieści to świat pełen wrogości. Środowisko zakonnic podzielone jest wewnętrznymi antagonizmami, opierającymi się często na kwestii pochodzenia. Solidarności nie ma również w świecie wychowanek: każda z dziewcząt jest bowiem dla innych potencjalną ofiarą kradzieży czy wyzysku. W powieści jest tylko kilka przykładów ich współdziałania. O takich a nie innych relacjach panujących w sierocińcu świadczy współczesna relacja autorki, przedstawiona w formie wywiadu we wstępie do książki. Pytana o szczegóły życia w zakładzie, Natalia Rolleczek otwarcie przyznaje, że zbyt wiele o swoich koleżankach nie wiedziała, mimo iż spędziła w ich towarzystwie dwa lata swojego życia.

W Drewnianym różańcu nie znajdziemy pobożności. Wychowanie, jakiemu poddawane są bohaterki, odległe jest od ducha dziesięciu przykazań. Oczywiście msza i modlitwy to elementy dnia codziennego, nie ma w tym jednak żadnej głębi - wszystko odbywa się według skostniałych, powtarzanych formuł, w których brak miejsca na jakąkolwiek samodzielną refleksję czy autentyczność. Placówka nie jest również miejscem, które przygotowuje młode dziewczęta do życia: zakonnice nie nadają się na wychowawców, wobec problemów dorastających pod ich dachem sierot są tak naprawdę bezradne. Bardzo dobrze obrazuje tę sytuację motyw ciąży jednej z dziewcząt.
Książka nie jest w żadnym wypadku oskarżeniem religii katolickiej, choć tak chciano ją odbierać przez szereg lat PRL. Od takiej koncepcji odżegnuje się również sama autorka. Nie jest to też skarga czy krzyk - charakterystyczny jest język powieści, daleki od wszelkich emocji. Narracja prowadzona jest w sposób jakby suchy, obojętny. Szokujący jest poprowadzony w tej konwencji opis sytuacji, w której bohaterka pociera oczy denaturatem, by uniknąć fizycznej pracy.

Powieść Natalii Rolleczek została wznowiona ponad pięćdziesiąt lat od daty jej pierwszego wydania. Mimo upływu czasu, książkę wciąż czyta się bardzo dobrze. Przejrzysty język i barwne opisy sytuacji są niestety zakłócane przez nie do końca dopracowane wydanie. W książce roi się od literówek, których nie da się przeoczyć. Dobrze jednak, że wydawca zdecydował się na zrobienie i zamieszczenie wywiadu z autorką, przeprowadzonego współcześnie. Rozmowa z przeszło dziewięćdziesięcioletnią dziś Natalią Rolleczek rzuca nowe, ciekawe światło na powieść, polecaną przez wiele lat przez władze Polski Ludowej.

4 komentarze:

  1. Nie żebym się czepiał... ale nie ma czegoś takiego jak "religia katolicka". Religią jest chrześcijaństwo, a katolicyzm jest jednym z jego wielu wyznań. Mówienie "religia katolicka" jest popularnym elementem nowomowy kościelnej zmierzającej do marginalizacji innych wyznań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeanalizowaniu stwierdzam, że masz rację, ale jako że to nie "Rok 1984" ani nie moja praca, to zmieniać nie będę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako teolożka (z wykształcenia) i protestantka (z wyboru) zgadzam się całkowicie z Gregorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże! Czytałam to... w podstawówce! Nie powiem, który to był rok, bo wyjdę na pterodaktyla, ale daawno. Rolleczek bardzo dobrze pisze. Oprócz "Drewnianego różańca" czytałam jej "Urocze wakacje" i coś jeszcze, czego tytułu nie pomnę. "Urocze wakacje" polecam - doskonale napisana, trochę nostalgiczna, trochę bolesna podróż w przeszłość, przy okazji pewnych rodzinnych wakacji.

    OdpowiedzUsuń