piątek, 9 grudnia 2016

3840 chusteczek

Spośród wszystkich związanych z małymi dziećmi wynalazków za najgenialniejsze uznaję nawilżone chusteczki. Wcale nie tylko dlatego, że wygodnie czyści się nimi bezpośrednich adresatów produktu. Te chusteczki doskonale nadają się do wycierania z kurzu i brudu różnych powierzchni, w tym płaskich, a nasączone octem działają cuda. Taką na przykład lodówkę myją szybko i skutecznie.

Ponieważ brudzą się nam nie tylko wspomniane powierzchnie, ale również dzieci, których jest aż trójka, tych chusteczek schodzi nam całkiem sporo i stanowią one stały element na liście zakupów. Co kilka dni kupujemy kilka opakowań, tak żeby jakieś mieć na stanie. Ponieważ ostatnio, skutkiem zamieszania związanego z przeprowadzką, chusteczek mieliśmy zatrważająco niewiele, poprosiłam męża wyklikującego właśnie dostawę zakupów o zamówienie dziesięciu opakowań.

Następnego dnia późnym popołudniem sprzątałam właśnie kuchnię, gdy do drzwi zadzwonił dostawca. Tak jak zwykle zaczął wnosić kolejne pojemniki zawierające zamówione produkty. Rzuciłam się w ich kierunku, chcąc szybko wszystko wypakować i schować na swoje miejsce. Ale z każdym kolejnym pojemnikiem byłam coraz bardziej zdziwiona.

Przede mną na kuchennej wyspie zaczęła się bowiem piętrzyć góra kartonowych zgrzewek pełnych chusteczek do czyszczenia dzieci. Wraz z pojawianiem się kolejnej zgrzewki doliczałam w pamięci liczbę paczek, których szczęśliwymi właścicielami się staliśmy.

A potem, kiedy nareszcie dogrzebałam się do zamówionych serów, szynki i składników planowanych na najbliższe dni obiadów, pożegnałam pana i uzupełniłam wnętrze lodówki, zrobiłam tej górze zdjęcie i wysłałam je WhatsAppem przyjaciółce.

- Zgadnij co to jest.
- Hm... Paczki na święta? Czy wyposażenie kuchni? Bo chyba nie to, co jest w opisie paczki?
- To są chusteczki do dzieci. Miało być 10 paczek, jest 10 zgrzewek.
- Nie no. Rili? Dobry jest. Twoja mina musiała być bezcenna.
- To było zamówienie z Tesco. Gość mi wnosił to, a ja oczom nie wierzyłam...
- Ale popatrz.. Za 30 lat zapytasz: "Kochanie, a pamiętasz to zamówienie z Tesco?"

No nic. Ja to zużyję, choć może to chwilę zająć. Zastanawiam się tylko, co myślał sobie pan dostawca o babie, która kupiła 6 butelek wina, 1 butelkę whisky, 3 różne musztardy, miód, dwa rodzaje mięsa na obiad, żółty ser, przyprawy i 3840 sztuk nawilżonych chusteczek.

Hm, może powinnam się cieszyć, że to 3840 chusteczek, a nie 100 opakowań sera.

1 komentarz:

  1. I to się nazywa zamówienie :) Zapas chusteczek na kilka ładnych miesięcy na pewno, można spokojnie rozdawać znajomym też, w końcu gdzie to tyle czasu przechowywać? Dobrze, że dotarły w bardzo dobrym stanie, kartony bez uszkodzeń :)

    OdpowiedzUsuń