czwartek, 20 czerwca 2013

O wyśnionych genialnych pomysłach. I tych, które mi bezczelnie skradziono

Należę do ludzi o dość wrażliwych snach. 

Objawia się to tym, że moje sny są często dosyć wyraziste i skomplikowane. Wiele z nich przy próbie opowiedzenia staje się historyjkami bez sensu, zrozumiałymi tylko dla mnie. Bywają jednak i takie zawierające przekaz jak najbardziej uniwersalny - jak np. mój powtarzający się koszmar o tym, że moja matura okazuje się nieważna, bo w liceum, do którego uczęszczałam, nagle odkrywają, że nie dostarczyłam jakichś obrazków potrzebnych do zaliczenia plastyki. 

Nieco wyższy poziom abstrakcji prezentował mój sen o Gwiezdnych Wojnach, który nawiedził mnie w czasach prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Otóż w owym śnie prezydent naszego kraju był wielkim fanem filmu George'a Lucasa. Do tego stopnia, że stworzoną przez niego historię uznał za alegorię losów Polski. Nie pytajcie mnie o szczegóły. W tym śnie miało to duży sens. W każdym razie efektem tej sytuacji były coroczne obchody specjalnego święta państwowego, podczas których wszyscy obywatele mieli się przebierać za postaći z Gwiezdnych Wojen i odgrywać scenki z udziałem ich bohaterów. Najlepsze było to, że całość była finansowana z budżetu państwa. Fajna sprawa, mówię Wam.

Oczywiście tematyka moich snów ma często związek z tym, co aktualnie dzieje się w moim życiu. Byłam kiedyś zakochana w chłopaku, który uwielbiał chodzić po górach. Efektem były powtarzające się sny, w których siedzieliśmy z tym miłym memu sercu panem w jakiejś romantycznej scenerii, po czym on nagle wstawał, brał plecak i oświadczał, że musi iść w góry. A ja zostawałam sama i smutna. Na szczęście w życiu realnym nigdy nie byliśmy tak do końca parą, bo takiego zachowania na żywo bym nie zniosła.

Często też śnią mi się książki. Czasem jest to rozbudowana fabuła jakiejś czytanej kiedyś przeze mnie pozycji. Schody zaczynają się wtedy, gdy jestem aktualnie wciągnięta w jakąś powieść i w nocy śni mi się jej ciąg dalszy. Bywało już, że po przebudzeniu musiałam sprawdzać na ostatnio czytanej stronie, czy dana sytuacja została naprawdę opisana, czy tylko mi się śniła. Najbardziej wkurzające było to podczas nauki do sesji egzaminacyjnej - bo podręczniki też mi się śniły. Co ciekawe, te mocno sugestywne sny o aktualnie czytanych książkach zachowują wersję językową. Czyli jeśli czytam po polsku, to i te dodatkowe, wyśnione fragmenty są po polsku. Jeśli po angielsku lub niemiecku - to i we śnie czytam w tych językach. Do tego stopnia, że pojawiają się tam wyrazy, których nie znam. 

Piszę o tym wszystkim dlatego, że ostatnio śniło mi się, iż pisałam książkę. Jakimś cudem pisałam powieść po angielsku i szło mi zaskakująco dobrze. Moją pierwszą myślą po przebudzeniu było to, że absolutnie muszę szybko zanotować jak najwięcej szczegółów z tego, co pisałam - bo potem wszystko zapomnę i pomysł przepadnie. Niestety, jak już przyszło co do czego, okazało się, że pamiętam tylko ogólną myśl przyświecającą mojej genialnej powieści ze snu. Chodziło w niej mniej więcej o to, że dobrych ludzi na świecie jest bardzo mało, w dodatku część z nich zawsze śpi, więc ci którzy nie śpią powinni spełniać dobre uczynki żeby jakoś wyrównać ten niedobór dobra powstały przez tych śpiących. Wiem, to brzmi głupio, ale we śnie było genialne.

A tak w ogóle to nauczylam się, że odkładanie realizacji dobrych pomysłów jest bardzo złym nawykiem. Ostatni raz przekonałam się o tym kilka tygodni temu w kinie, gdy poszliśmy z Dawidem i Emilką na film o małych ludzikach żyjących w lesie. Film bardzo mi się podobał, tylko że ja przygody małych ludzików żyjących w lesie wymyślałam już w pierwszej klasie podstawówki. I nawet niektóre z nich spisałam, ozdabiając ręcznie wyprodukowany tekst wykonywanymi kredkami ilustracjami. Zapisałam w ten sposób dwa czy trzy zeszyty szesnastokartkowe. Potem zapomniałam o tym na wiele lat. Tymczasem ktoś wpadł na podobny pomysł, zrealizował go i jeszcze zarobił. 

Cóż, życie.

Ale na wszelki wypadek wszystkich piszących proszę o uszanowanie praw autorskich odnośnie motywu ludzi, którzy śpią i w związku z tym chwilowo nie mogą spełniać dobrych uczynków. To mój pomysł!

P.S. Jakby ktoś chciał poczytać o innych moich snach, to jeden opisałam tutaj.

1 komentarz:

  1. Z reguły genialne pomysły ze snów okazują się po przebudzeniu głupie i absurdalne. Mi genialne pomysły przychodzą do głowy zwykle gdy jestem w pracy, gdy robię coś rutynowo i automatycznie, a twórczy umysł może skupić się na poważnych rozmyślaniach np. nad sensem życia, przyszłością świata itp. :) Wydaje mi się, że rozwiązałem w ten sposób problem "dlaczego ja jestem mną, a nie kimś innym" :).Często przychodzą mi do głowy rewelacyjne pomysły na opowiadania science fiction. Niestety nigdy nie zapisuję tego, co przychodzi w tych chwilach olśnienia, a zresztą pewnie i tak nie byłoby czasu na pisanie opowiadań, skoro na czytanie jest tak mało czasu. Tak w ogóle to dopiero dziś mnie olśniło, że nazwa Twojego bloga to nie Gatkowo tylko Agatkowo ;) Czasem zastanawiałem się czy nazwa związana z gaciami ma oznaczać taki swojski klimat ;)) No cóż, jednak jestem durny.. :)

    OdpowiedzUsuń