Ciężko w to uwierzyć, ale kończy się kolejny rok. I może jeszcze ciężej w to uwierzyć, ale ten był dla mnie dość szczególny. Nie rozwiodłam się, nie urodziłam kolejnego dziecka, nie zmieniłam miejsca zamieszkania ani nie zostałam CEO - a jednak sądzę, że 2019 rok zapamiętam na długo.
1. Przeczytałam 234 książki. Tak twierdzi Goodreads - a ja mu trochę nie wierzę, bo mam wrażenie, że gdzieś po drodze "zjadł" mi 2 albo 3 książki. Tradycyjnie planuję napisać osobną książkową notkę - wypatrujcie jej jakoś w styczniu.
2. Ponownie odwiedziłam Kalifornię. I ponownie utwierdziłam się w przekonaniu, że choć nie jestem z tym miejscem kompatybilna, to zawsze będę trochę tęsknić i za niesamowite szczęście uważam fakt, że mam tam gdzie spać i z kim rozmawiać przy kawie.
3. Po 36 latach stwierdziłam, że przez całe swoje dorosłe życie byłam w błędzie w kwestii tego, co chcę robić w życiu - oczywiście poza tym, że chcę czytać książki, szydełkować i mieć najfajniejszą rodzinę na świecie. Wykonałam duży zwrot i choć wciąż trochę się boję, że coś tam po drodze nie wyjdzie, to dawno nie byłam tak zadowolona z życia.
4. Myślę, że powyższe wiąże się trochę z pewną traumą, którą przeszłam mniej więcej w połowie roku i w wyniku której stwierdziłam, że czekanie w nieskończoność na to, by zacząć żyć, jest kretynizmem, zwłaszcza gdy ma się 36 lat, ryzyko różnych niefajnych rzeczy wynoszące dziesiątki procent i dwoje oczu, za która Naziści pewnie kazali by mnie co najmniej wysterylizować.
5. Zaczęłam szydełkować rzeczy, które da się nosić na tułowiu. Czytaj: nie czapki. Swetry i sukienki. Mój szydełkowy pokój przypomina istny warsztat, w którym zazwyczaj pracuję w systemie zmianowym nad kilkoma nowymi ciuchami. Od czasu do czasu nawet ktoś coś zamawia i to sprawia, że czuję się trochę mniej winna poświęcając tyle czasu temu mojemu dłubaniu.
6. Zaczęłam słuchać audiobooków po angielsku. Aż ciężko mi w to uwierzyć - zawsze uważałam, że o ile czytanie książek po angielsku to coś, z czym nie mam problemów, to miałam sporo uwag do swojego rozumieniu ze słuchu. Pewnego dnia jednak, kiedy poszukując nowego audiobooka na Audiotece stwierdziłam, że wśród nowości mają głównie książki erotyczne i religijne (nie zawsze tak jest, ale wtedy tak akurat było), wykupiłam subsrypcję Audible. Mój Boże, to było tak, jakby otworzył się przede mną cały nowy świat...
7. Odwiedziłam Rzym, Barcelonę i Legoland w Danii. :-)
No nic - za pół godziny impreza, której w dodatku jestem gospodynią, zatem... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!
1. Przeczytałam 234 książki. Tak twierdzi Goodreads - a ja mu trochę nie wierzę, bo mam wrażenie, że gdzieś po drodze "zjadł" mi 2 albo 3 książki. Tradycyjnie planuję napisać osobną książkową notkę - wypatrujcie jej jakoś w styczniu.
2. Ponownie odwiedziłam Kalifornię. I ponownie utwierdziłam się w przekonaniu, że choć nie jestem z tym miejscem kompatybilna, to zawsze będę trochę tęsknić i za niesamowite szczęście uważam fakt, że mam tam gdzie spać i z kim rozmawiać przy kawie.
3. Po 36 latach stwierdziłam, że przez całe swoje dorosłe życie byłam w błędzie w kwestii tego, co chcę robić w życiu - oczywiście poza tym, że chcę czytać książki, szydełkować i mieć najfajniejszą rodzinę na świecie. Wykonałam duży zwrot i choć wciąż trochę się boję, że coś tam po drodze nie wyjdzie, to dawno nie byłam tak zadowolona z życia.
4. Myślę, że powyższe wiąże się trochę z pewną traumą, którą przeszłam mniej więcej w połowie roku i w wyniku której stwierdziłam, że czekanie w nieskończoność na to, by zacząć żyć, jest kretynizmem, zwłaszcza gdy ma się 36 lat, ryzyko różnych niefajnych rzeczy wynoszące dziesiątki procent i dwoje oczu, za która Naziści pewnie kazali by mnie co najmniej wysterylizować.
5. Zaczęłam szydełkować rzeczy, które da się nosić na tułowiu. Czytaj: nie czapki. Swetry i sukienki. Mój szydełkowy pokój przypomina istny warsztat, w którym zazwyczaj pracuję w systemie zmianowym nad kilkoma nowymi ciuchami. Od czasu do czasu nawet ktoś coś zamawia i to sprawia, że czuję się trochę mniej winna poświęcając tyle czasu temu mojemu dłubaniu.
6. Zaczęłam słuchać audiobooków po angielsku. Aż ciężko mi w to uwierzyć - zawsze uważałam, że o ile czytanie książek po angielsku to coś, z czym nie mam problemów, to miałam sporo uwag do swojego rozumieniu ze słuchu. Pewnego dnia jednak, kiedy poszukując nowego audiobooka na Audiotece stwierdziłam, że wśród nowości mają głównie książki erotyczne i religijne (nie zawsze tak jest, ale wtedy tak akurat było), wykupiłam subsrypcję Audible. Mój Boże, to było tak, jakby otworzył się przede mną cały nowy świat...
7. Odwiedziłam Rzym, Barcelonę i Legoland w Danii. :-)
No nic - za pół godziny impreza, której w dodatku jestem gospodynią, zatem... SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!
No sporo tych książek masz za sobą, a i rok był dla Ciebie bardzo udany. Pomyślności na ten Nowy Rok!
OdpowiedzUsuń