poniedziałek, 2 września 2019

Wcześniej nie będzie

Zawsze, kiedy myślę o swoich szkolnych czy uniwersyteckich czasach, mam problem z przyswojeniem informacji, że to wszystko było już tak dawno temu. Bo przecież dopiero co przeżywałam stres przed klasówkami, dopiero co kułam do sesji, dopiero co piłam piwo z sokiem w którymś z krakowskich pubów. A że nie mieszkam w Polsce od ponad dziesięciu lat, w czasie których przebywałam po kilka lat w Szwajcarii, USA i Irlandii? Cóż, mnie się coś w temacie tego upływu czasu nie zgadza. Ktoś zakrzywia czasoprzestrzeń, kalendarze źle działają, sama nie wiem...

Ale jest coś, co uświadamia mi, że czas naprawdę mija. Właściwie trzy cosie, wszystkie płci żeńskiej. To moje trzy córki, z którymi co roku lecę do Polski. I co roku ze zdziwieniem patrzę na to, jak wchodzą do kuchni moich rodziców i stają przy kuchennym blacie. Bo co roku ten blat jest od nich coraz niższy. To znaczy teraz, bo jeszcze kilka lat temu to one były niższe. Na co dzień nie widzę aż tak bardzo tego, że one rosną - owszem, wszystkie ubrania robią się stopniowo za małe, ale te zmiany następują powoli. Trzeba wyjazdu do Polski i zetknięcia z blatem, bym w pełni uświadomiła sobie, że moje dzieci naprawdę rosną, a czas pędzi nieubłaganie.

W tym roku doszło do tego drugie uderzenie. Głupia sprawa, wiedziałam, że moja najmłodsza dwójka zacznie w tym roku szkołę, a jednak jak przyszło co do czego zaczęłam przeżywać bardziej niż one same. W ubiegły czwartek, bo wtedy zaczął się u nas rok szkolny, obudziłam się o 5 rano i nie byłam już w stanie zasnąć. Nie byłam też w stanie czytać książki, ciągle myślałam tylko o tym, że moje bobasy rozpoczynają dziś formalną edukację.

Nie chodziło tylko o zmianę. Poczułam się trochę jak każdego roku, kiedy patrzę na dzieci przy kuchennym blacie mojej mamy. Przemijam. Jest coraz później. Moje lusterko i ja możemy tego jeszcze nie odnotowywać, ale faktom nie ma co zaprzeczać. W dodatku, wcześniej już nie będzie, czas mija tylko w jedną stronę.

A ponieważ myśli te miały w sobie coś posępnie mrocznego, postanowiłam, że pewnych spraw naprawdę nie powinnam odkładać w nieskończoność, czekając na lepszy moment. Żyję tu i teraz, a wcześniej nie będzie. Pełna determinacji sięgnęłam po laptopa i kilkoma zdecydowanymi kliknięciami zamówiłam kieckę, która od dawna patrzyła na mnie z jednej z regularnie odwiedzanych stron internetowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz