Żyję, żyję. Nawet powiłam ostatnio dwójkę dzieci. Mogłabym Wam o tym opowiadać długo i szeroko, ale ponieważ wiem, że dzieci są zwykle interesujące tylko dla własnych rodziców, to nie będę tego robić. Dziś będzie o czymś zupełnie innym.
Kilka dni temu rozmawialiśmy z D. o muzyce. Wszystko zaczęło się od tego, że słuchałam muzyki na Spotify i tak jakoś wyszło, że usłyszałam piosenkę "Karma Police". Spodobało mi się, dodałam do ulubionych i od czasu do czasu sobie słucham. Zupełnie drugorzędną, a może nawet i trzeciorzędną dla mnie sprawą było to, kto tę piosenkę wykonuje. Zresztą brzmiała ona dla mnie jak coś mało znanego. Tym bardziej zdziwiłam się, że Dawid kojarzy nie tylko utwór, ale i wykonawcę. On z kolei zdziwił się, że nie znam zespołu Radiohead.
Z tym że go nie znam, to akurat nie jest takie oczywiste. Nazwę znam już od kilku lat, bo kiedyś, jeszcze w czasach dawnego Facebooka, kiedy wszyscy robili dziesiątki kretyńskich, ale bardzo wciągających testów, miałam do czynienia z takim pod tytułem "Jakim zespołem jesteś?" i wyszło mi właśnie Radiohead. Co więcej, taki wynik miało bardzo wielu moich znajomych, nazwa zatem utkwiła mi w pamięci, a ja doszłam do wniosku, że najwyraźniej jest to coś aktualnie znanego i słuchanego.
Tymczasem dowiedziałam się, że Radiohead powstało nie kilka, a kilkadziesiąt lat temu. I że chyba wszyscy poza mną o tym wiedzą. To pierwsze ani mnie nie dziwi, ani mnie nie rusza. To drugie trochę tak. Bo oto kolejny raz okazuje się, że wszyscy ludzie których znam, znają dokładnie te same zespoły. I po raz kolejny w życiu zastanawiam się, jak Wy to, do cholery, robicie.
Taka zbiorowa wiedza zawsze była dla mnie fenomenem. Nie przeczę, był czas, kiedy wydawało mi się, że sama jestem w miarę na bieżąco - słuchałam jakichś list przebojów, czytałam gazety młodzieżowe; okres ten trwał może nawet jakieś dwa lata, wpasowując się w mój życiorys akurat gdzieś pomiędzy etapem Ani z Zielonego Wzgórza a nałogowym graniem w Diablo. Niestety, wygląda na to, że żyłam złudzeniem, bo przecież to całe "Karma Police" pochodzi z płyty wydanej w 1997 roku (specjalnie sprawdziłam, żeby nie serwować Wam tu jakichś nieprawdziwych danych), a ja wtedy miałam jeszcze szansę kojarzyć co się dzieje w świecie moich rówieśników.
Orientacja w świecie muzyki zawsze była dla mnie czymś nieosiągalnym. Te listy przebojów i gazety trochę pomagały, no i kiedyś mnie samej zależało na nadrobieniu swoich braków, bo podobno to było istotne. Modne wtedy były tzw. "złote myśli', czyli zeszyty w których kolejne osoby odpowiadały na zadane na górze strony pytania o ulubiony rodzaj muzyki czy ulubiony serial. Na serialach też się nie znałam, w ogóle nie oglądałam jakoś dużo telewizji, dlatego zarówno w jednym jak i drugim przypadku wpisywałam bezczelnie to samo, co osoby uzupełniające "złote myśli" przede mną - zwykle było to techno w przypadku muzyki i "Beverly Hills 90210" w przypadku seriali (to ostatnie akurat potem nadrobiłam. Od wielu lat jestem utajoną fanką BH 90210. Nie będę tu udowadniać jak dalece, bo będziecie się śmiać, a mnie będzie przykro, bo przecież każdy ma prawo do jakichś swoich sentymentów z czasów, gdy miał kilkanaście lat).
Tak czy siak stwierdzam, że każdy może sobie chyba pozwolić na drobną życiową ekstrawagancję. W moim przypadku niech będzie to totalna ignorancja w kwestii muzyki, którą wypada znać. Ale jeśli ktoś zechce się ze mną podzielić tą wielką tajemnicą i wyjaśni, jak Wy to robicie, że znacie te same zespoły, to chętnie posłucham. W ten sposób świat stanie się dla mnie miejscem mniej tajemniczym.
Niestety, takich tematów jest w moim życiu więcej. Na przykład niedawno zorientowałam się, iż moi goście oczekują, że w mojej zmywarce są brudne naczynia. Nie wiem na jakiej podstawie tak sądzą - te naczynia są czyste, ewentualnie są na etapie stawania się czystymi, jeśli zmywarka jest akurat włączona. Tak samo w czasach, w których dysponowałam pomieszczeniem do suszenia ubrań, trzymałam tam ubrania czyste. To jednak jakoś nikogo nie dziwiło. No, ale przynajmniej nikt mi tu nie zarzuci braku logiki.
Kilka dni temu rozmawialiśmy z D. o muzyce. Wszystko zaczęło się od tego, że słuchałam muzyki na Spotify i tak jakoś wyszło, że usłyszałam piosenkę "Karma Police". Spodobało mi się, dodałam do ulubionych i od czasu do czasu sobie słucham. Zupełnie drugorzędną, a może nawet i trzeciorzędną dla mnie sprawą było to, kto tę piosenkę wykonuje. Zresztą brzmiała ona dla mnie jak coś mało znanego. Tym bardziej zdziwiłam się, że Dawid kojarzy nie tylko utwór, ale i wykonawcę. On z kolei zdziwił się, że nie znam zespołu Radiohead.
Z tym że go nie znam, to akurat nie jest takie oczywiste. Nazwę znam już od kilku lat, bo kiedyś, jeszcze w czasach dawnego Facebooka, kiedy wszyscy robili dziesiątki kretyńskich, ale bardzo wciągających testów, miałam do czynienia z takim pod tytułem "Jakim zespołem jesteś?" i wyszło mi właśnie Radiohead. Co więcej, taki wynik miało bardzo wielu moich znajomych, nazwa zatem utkwiła mi w pamięci, a ja doszłam do wniosku, że najwyraźniej jest to coś aktualnie znanego i słuchanego.
Tymczasem dowiedziałam się, że Radiohead powstało nie kilka, a kilkadziesiąt lat temu. I że chyba wszyscy poza mną o tym wiedzą. To pierwsze ani mnie nie dziwi, ani mnie nie rusza. To drugie trochę tak. Bo oto kolejny raz okazuje się, że wszyscy ludzie których znam, znają dokładnie te same zespoły. I po raz kolejny w życiu zastanawiam się, jak Wy to, do cholery, robicie.
Taka zbiorowa wiedza zawsze była dla mnie fenomenem. Nie przeczę, był czas, kiedy wydawało mi się, że sama jestem w miarę na bieżąco - słuchałam jakichś list przebojów, czytałam gazety młodzieżowe; okres ten trwał może nawet jakieś dwa lata, wpasowując się w mój życiorys akurat gdzieś pomiędzy etapem Ani z Zielonego Wzgórza a nałogowym graniem w Diablo. Niestety, wygląda na to, że żyłam złudzeniem, bo przecież to całe "Karma Police" pochodzi z płyty wydanej w 1997 roku (specjalnie sprawdziłam, żeby nie serwować Wam tu jakichś nieprawdziwych danych), a ja wtedy miałam jeszcze szansę kojarzyć co się dzieje w świecie moich rówieśników.
Orientacja w świecie muzyki zawsze była dla mnie czymś nieosiągalnym. Te listy przebojów i gazety trochę pomagały, no i kiedyś mnie samej zależało na nadrobieniu swoich braków, bo podobno to było istotne. Modne wtedy były tzw. "złote myśli', czyli zeszyty w których kolejne osoby odpowiadały na zadane na górze strony pytania o ulubiony rodzaj muzyki czy ulubiony serial. Na serialach też się nie znałam, w ogóle nie oglądałam jakoś dużo telewizji, dlatego zarówno w jednym jak i drugim przypadku wpisywałam bezczelnie to samo, co osoby uzupełniające "złote myśli" przede mną - zwykle było to techno w przypadku muzyki i "Beverly Hills 90210" w przypadku seriali (to ostatnie akurat potem nadrobiłam. Od wielu lat jestem utajoną fanką BH 90210. Nie będę tu udowadniać jak dalece, bo będziecie się śmiać, a mnie będzie przykro, bo przecież każdy ma prawo do jakichś swoich sentymentów z czasów, gdy miał kilkanaście lat).
Tak czy siak stwierdzam, że każdy może sobie chyba pozwolić na drobną życiową ekstrawagancję. W moim przypadku niech będzie to totalna ignorancja w kwestii muzyki, którą wypada znać. Ale jeśli ktoś zechce się ze mną podzielić tą wielką tajemnicą i wyjaśni, jak Wy to robicie, że znacie te same zespoły, to chętnie posłucham. W ten sposób świat stanie się dla mnie miejscem mniej tajemniczym.
Niestety, takich tematów jest w moim życiu więcej. Na przykład niedawno zorientowałam się, iż moi goście oczekują, że w mojej zmywarce są brudne naczynia. Nie wiem na jakiej podstawie tak sądzą - te naczynia są czyste, ewentualnie są na etapie stawania się czystymi, jeśli zmywarka jest akurat włączona. Tak samo w czasach, w których dysponowałam pomieszczeniem do suszenia ubrań, trzymałam tam ubrania czyste. To jednak jakoś nikogo nie dziwiło. No, ale przynajmniej nikt mi tu nie zarzuci braku logiki.