- Grzesiek, polub moją stronę z koralikami! - męczyłam brata mniej więcej pół godziny po tym, jak przyjechał do domu rodziców prosto z Krakowa, po zakończonej sesji egzaminacyjnej.
- No dobra - mruknął.
- I wiesz - kontynuowałam - jeśli coś Ci się tam spodoba, to możesz dać like'a!
- No nie bardzo - nie zgodził się brat - to by była konkurencja.
- Jaka konkurencja?
- Dla Jacka.
- A co, on też robi koraliki?
- Tak. I sprzedaje.
- Yyy... facet?
- Tak. W sumie zaczęło się od tego, że zrobił kolczugę. A potem już jakoś poszło.
- Widzisz, Agatko - wtrącił się mój tata. - Może powinnaś poszerzyć swoją ofertę o kolczugi.
- Wiesz ile na tym można zarobić? - rozentuzjazmował się mój brat. - Jakieś 700-800 zł!
- E... - zaczęłam bez przekonania - a ile czasu dłubie się taką kolczugę?
- No trochę się dłubie - przyznał brat - bo to jednak ma sporo kółek. W każdym razie Jacek sobie zrobił kolczugę i teraz ma zbroję...
- No dobra - mruknął.
- I wiesz - kontynuowałam - jeśli coś Ci się tam spodoba, to możesz dać like'a!
- No nie bardzo - nie zgodził się brat - to by była konkurencja.
- Jaka konkurencja?
- Dla Jacka.
- A co, on też robi koraliki?
- Tak. I sprzedaje.
- Yyy... facet?
- Tak. W sumie zaczęło się od tego, że zrobił kolczugę. A potem już jakoś poszło.
- Widzisz, Agatko - wtrącił się mój tata. - Może powinnaś poszerzyć swoją ofertę o kolczugi.
- Wiesz ile na tym można zarobić? - rozentuzjazmował się mój brat. - Jakieś 700-800 zł!
- E... - zaczęłam bez przekonania - a ile czasu dłubie się taką kolczugę?
- No trochę się dłubie - przyznał brat - bo to jednak ma sporo kółek. W każdym razie Jacek sobie zrobił kolczugę i teraz ma zbroję...