niedziela, 1 stycznia 2012

Szczęśliwego!

Pierwszy poranek 2012 roku przywitałam zaspana, ale bez bólu głowy. Domownicy wypięli się na mnie - córka śpi, mąż śpi, nawet koty śpią. W dużym pokoju stoi pusta butelka po szampanie, w kuchni piętrzą się brudne naczynia. Coś mi mówi, że moim pierwszym zrealizowanym postanowieniem noworocznym powinno być wstawienie ich do zmywarki. Ponieważ jednak wszystko powinno mieć swój właściwy czas, zacznę od zaległości, czyli podsumowania ubiegłego roku.

Trochę się działo.
- Chodziłam na francuski. Do tej pory był to dla mnie język, którego znajomość w moim przypadku pozostawała całkowicie bierną. Teraz jest nieco lepiej: potrafię też coś niecoś powiedzieć. Choć na pierwszych zajęciach wszyscy trochę dziwnie na mnie patrzyli, kiedy przedstawiając się powiedziałam: "Je m'appelle Agata et c'est la premiere fois je parle francais".
- Powtórzyłam sobie hiszpański i dzięki temu poznałam kilkoro szwajcarskich emerytów.
- Przeczytałam równo 100 książek, w tym całkiem sporo dobrych.
- W porównaniu z latami 2009 i 2010 można powiedzieć, że siedziałam murem w domu - moimi jedynymi wyjazdami były dwie wizyty w Polsce, z czego pierwszą odbyłam z dzieckiem w środku, a drugą z dzieckiem na zewnątrz. Ale umówmy się, że rekordu lotów między Polską a Szwajcarią z 2010 roku szybko nie pobiję.
- W maju po raz pierwszy w życiu leżałam w szpitalu. Efektem była moja nowa współlokatorka w osobie Emilii K., mojej własnej córki.
- Wbrew swoim obawom pozbyłam się ciążowych kilogramów i z radością powitałam rozmiar 36.
- Przekonałam się na własnej skórze, że można spędzić tydzień z niespełna czteromiesięcznym bobasem bez żadnej pomocy z zewnątrz i że jak najbardziej da się to przeżyć. Choć niekoniecznie należy to do doświadczeń, które chciałoby się powtarzać każdego miesiąca.
- Przez kilka miesięcy wiodłam żywot klasycznej szwajcarskiej żony.
- Znalazłam w końcu serial, który mi się podoba i nawet nie mam problemu z pamiętaniem o tym, żeby go oglądać.

A co z 2012? Przewiduję zmiany. Na lepsze. I nie będzie już aż tak spokojnie. Drżyjcie. :)

Szczęśliwego Nowego Roku!

2 komentarze:

  1. Agatko to wszystko brzmi tajemniczo. Co też planujesz na ten roczek?
    A napisz mi jakie to ciekawe książki poczytałaś (tak z grubsza)?
    A co to za serial oglądasz?
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zawsze odwiedzam, choć niezawsze komentuję:-).

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja Monika ;) Ojej juz mi ciarki przeszly ;-) a tak powaznie to powodzenia w realizacji zmian i tego rozmiaru 36 to nieskromnie zazdroszcze :( Niestety nie ubralam sukienki zamowionej na Sylwka bo troche kg przybylo tu i tam. Moj plan na 2012 min. schudnac... :P

    OdpowiedzUsuń