No i mamy wrzesień. Można w zasadzie powiedzieć, że wakacje dobiegły końca. Pomyślałam, że skorzystam z początku nowego miesiąca i wstukam kolejną notkę o książkach. Będzie o tym, co czytałam w lipcu i sierpniu. Większość tego czytania miała miejsce w Polsce, w Lubartowie, na huśtawce w ogrodzie moich rodziców. Przy akompaniamencie bzyczenia pszczół i wśród podjadania porzeczek. Poniższa relacja jest nieco wybiórcza - jeśli ktoś jest spragniony szczegółowych relacji odnośnie tego, co czytam, może zerknąć na moje konto na Goodreads.

Korzystając z pobytu w Polsce, przeczytałam dwa ostatnie tomu Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Mam wrażenie, że autorka od dłuższego czasu zbiera więcej cięgów niż pochwał za kolejne części cyklu, ale ja zawsze z przyjemnością wracam do losów rodziny Borejków. McDusia rzeczywiście wyszła tak sobie - gdyby nie obecność bohaterów, których od lat lubię, ciężko by mi się czytało. Za to Wnuczka do orzechów mnie urzekła i mam nawet wrażenie, że to najlepsza Musierowicz od lat.

Z pewnym wahaniem wróciłam do serii Camilli Läckberg. Zwlekałam z tym chyba ponad rok. Lubię jej książki, traktuję je w kategoriach czysto rozrywkowych. Jakoś w 2014, lekko wstrząśnięta zakończeniem Syrenki podejrzałam, jak zaczyna się następujący po niej Latarnik i stwierdziłam, że psychicznie nie jestem w stanie tego czytać. Tłumaczyć nie będę - nie chcę psuć ewentualnej lektury tym, którzy nie czytali, ale ten kto czytał i zna mnie osobiście może się domyśleć o co chodzi. Sam powrót do serii uważam za udany - na szczęście te straszne fragmenty przeczytałam już w ubiegłym roku w ramach podglądania i zdążyłam się z nimi w miarę oswoić.

Druga książka, której nie zamierzam żałować komplementów, jest Miedzianka. Historia znikania Filipa Springera. Słyszałam, że świetna, sama zaczynałam ją kilka razy i rezygnowałam na pierwszej stronie. Tym razem się zaparłam, przeczytałam tych stron może z dwadzieścia i wciągnęłam się na tyle, że potem poszło z górki. Świetny reportaż o mieście, które zniknęło. Klimatyczny, trochę mroczny, przywodzący na myśl szarość i beznadzieję, w którą dzięki autorowi wprost chce się zanurzyć. Jeśli lubisz reportaże i nie czytałeś Miedzianki, to koniecznie zaktualizuj swoją listę „do przeczytania”.
__________________
No i to by było na tyle. Na razie. Z jakiegoś powodu te książkowe notki czyta całkiem sporo ludzi, dlatego pomyślałam, że może dobrym pomysłem byłoby wrzucać takie podsumowania częściej niż raz - dwa razy do roku. Potem jest tego strasznie dużo i wybieranie powieści, o których chcę napisać choć kilka zdań z gąszczu kilkudziesięciu książek jest lekko skomplikowane.
Czytałam "Chłopca z latawcem" w zeszłym roku i też wzruszył mnie do łez. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA ja właśnie zaczęłam ebook, który dostałam od Ciebie Agatka, ale jakoś mnie nie przekonał i odłożyłam, może jestem za bardzo zmęczona.
Usuń